Niestety przyszedł już czas na podsumowanie i pożegnanie bieżącego roku. Dlaczego niestety? Ponieważ jak dla mnie był to rok najlepszy. Mógłby trwać nadal, a jeśli nie może, chciałabym żeby kolejny był jeszcze lepszy.
W zasadzie, chcę go opisać i sama nie wiem od czego zacząć. Pierwsze sześć miesięcy, był to czas ostatnich chwil w gimnazjum. Z perspektywy czasu stwierdzam, że były to też ostatnie lekkie chwile. Może rozumiecie, co mam na myśli. Zakończenie roku było też w pewnym sensie zakończeniem pewnego etapu w moim życiu. Zaczęły się najlepsze wakacje w moim życiu, spędzone z fantastycznymi ludźmi. Chociaż pierwszym najlepszym momentem wakacji był widok mojego nazwiska na liście przyjętych do wybranej przeze mnie szkoły, to później było równie wspaniale. Nie licząc oczywiście mojego genialnego pomysłu: pomaluję włosy na fioletowo! Haha, tak, zdecydowanie to był jedyny minus wakacji. Jednak.. z drugiej strony, dzięki temu przysięgłam sobie że już nigdy więcej nie pomaluję włosów. Poza tym, poznałam wielu świetnych ludzi. Praktycznie całe wakacje spędziłam z nimi na różnych ogniskach, zabawach, koncertach i innych wspólnych wypadach. Aż szkoda było, kiedy we wrześniu wszystko się kończyło. Choć końcówka wakacji była dla mnie równie miła. ;)
We wrześniu poszłam do nowej szkoły, poznałam nową klasę, nowych ludzi. Jednym słowem: nowe środowisko. Kolejna zmiana na plus, bo moja klasa okazała się bardzo fajna i cieszę się, że spędzę z nimi kolejne trzy lata.
Hm, a ostatnie trzy miesiące? W zasadzie nie wydarzyło się chyba nic szczególnie ciekawego. Niemniej jednak, co za dużo to nie zdrowo, prawda? Trzeba zostawić trochę pozytywnych emocji na kolejny rok! :)
Na koniec, chciałabym życzyć wszystkim czytelnikom, aby rok 2015 był dla Was takim, o jakim marzycie. Do tego życzę Wam wielu sukcesów, miłości, zdrowia, szczęścia, najlepszych wspomnień i oczywiście niezapomnianej zabawy Sylwestrowej. I oczywiście wszystkiego dobrego Kochani! ♥
Ps. Z pierwszej części postu wyszło trochę "masło maślane", ale mówi się trudno. :D
Ps. Z pierwszej części postu wyszło trochę "masło maślane", ale mówi się trudno. :D