Wyprosiłam wczoraj to bezchmurne niebo, aby można było cokolwiek zobaczyć i w środku nocy spędziliśmy z Jarkiem prawie 2h na punkcie widokowym. Myślałam, że zamarznę! Ale przyznam szczerze: warto było!
Metodą prób i błędów jakoś udało mi się cyknąć fotki, z których naprawdę jestem dumna. Co prawda po zrzuceniu ich do komputera mogę im wytknąć naprawdę wiele wad, ale w końcu trening czyni mistrza. A to dopiero moje pierwsze takie zdjęcia. I nawet udało mi się złapać parę malusich spadających gwiazd ^^
jedyna obróbka to ramka + napis (tak na wszelki wypadek)
A Wy coś widzieliście? :)