Witam wszystkich w słoneczny, sobotni poranek! Wreszcie dłuższego czasu jest ciepło i słonecznie, a ja.. choruję. Taka niemiła niespodzianka na weekend. Ale nie o tym dzisiaj. :)
Miesiąc temu pokazywałam Wam mojego nowego członka rodziny, czyli przecudownego psiaka. A dziś chciałam powiedzieć, że kiedy go przygarnęliśmy, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że to taka mała, chodząca radość. :) Aż humor się polepsza, kiedy codziennie rano i po powrocie ze szkoły czy po dłużej nieobecności w domu, pies wita Cię taką ogromną radością i cieszy się z tego, że Cię widzi. To taka miła odmiana, bo moje koty, które mam od 7 i 4 lat, jakoś nie pokazują tej radości na czyjś widok, a tylko jedzą i śpią, haha. A ostatnio też jeden nawet zaczął atakować mojego psa, jak go tego oduczyć?!
Też uważacie, że niektóre zwierzaki to taka mała, żywa radość w domu? :)